Rezerwując już bilet czułem że skoro to Alitalia to pewnie będą kłopoty... Podczas urlopu musiałem pojechać na jeden dzień do Rzymu załatwić służbowe sprawy. Jako że BZO jest malutkim lotniskiem to operuje tu właściwie tylko A6 czyli AZ. Lot BZO-FCO bardzo przyjemny - miła stewka, Dornier328 malutki, ale w sumie cichszy niż AT5. Problem zaczął się z powrotem - lot AZ7280 o 22:20 został odwołany. Zdarza się. Dostałem bilet na AZ7274 odlatujący następnego dnia o 8:45. Transfer do hotelu, kolacja i w kimę. Po hotelu widać że AZ ma kłopoty finansowe, bo standard hotelu był na poziomie **. Ale najważniejsze że była łazienka i łóżko. Dzisiaj rano karnie stawiłem się na FCO, przy stanowisku check-in pani nie dała mi BP tylko kazała udać się bezpośrednio do gate'u. Przy gacie, gdzie kończył się boarding pani uprzejmie powiadomiła mnie i jeszcze 3 osoby że sorry winnetou ale jest overbooking i zaprasza na następny lot o 17:20. W zdenerwowaniu (ostatni dzień jeżdżenia na nartach poszedł się wietrzyć) zapomniałem poprosić o BP na stand-by. Po odebraniu BP na następny lot postanowiłem się przejść i poprosić o rekompensatę przewidzianą przez przepisy unijne. Niestety pani w okienku powiedziała że skoro nie mam BP na stand-by mogę sobie pisać na Berdyczów. Alitalii gratuluję umiejętności prowadzenia biznesu. Tyle że nie zamierzam popuścić i będę walczył do skutku... Co za linia...